Na ziemiach polskich od początków XIX wieku istniały zalążki przemysłu maszyn rolniczych. Już w 1805 roku pod Zamościem Jan Zamoyski rozpoczyna produkcję pierwszych młocarni budowanych według wzoru Meikle’a. Wkrótce otwierają się kolejne początkowo warsztaty a potem wytwórnie różnorakiego sprzętu. Trudno tu wymienić wszystkie ale warto wspomnieć o takich producentach jak chociażby H. Cegielski działający od 1846, Fabryka Lippopa w Warszawie, od roku 1871 fabryka Józefa Suchedni w Gildach, Lubelskie Zakłady Mechaniczne A. Wolski –1874 rok czy Unia Ventzki Grudziądz od 1882 roku.
W drugiej połowie XIX wieku następuje intensywniejszy rozwój postępu technicznego. Najbardziej wiodące jest rolnictwo wielkopolskie. Tam wprowadzano najwięcej nowinek technicznych. Na przykład w 1882 roku liczba pracujących żniwiarek wynosiła 210 sztuk, to już w 1900 roku było ich około 6200.
W celu szerszego propagowania postępu technicznego obszarnicy i przemysłowcy dość często urządzali wystawy i pokazy pracy narzędzi rolniczych. Na przykład w 1858 roku na wystawie w Łowiczu zaprezentowano ponad 170 różnych maszyn i narzędzi rolniczych. Choć wówczas dla szerokich rzesz chłopów pług żelazny był ciągle luksusem i w małych gospodarstwach postęp wchodził powoli.
W 1881 roku w rejencji poznańskiej niespełna 10 % gospodarstw rolnych o powierzchni ponad 100ha stosowało nowoczesne maszyny rolnicze. Jednocześnie w małych gospodarstwach chłopskich odsetek ten wynosił tylko 0,42%.
Niebywałym postępem było wprowadzenie lokomobili parowych. Na ziemiach polskich, po raz pierwszy maszynę parową w rolnictwie zastosowano w roku 1857. Wkrótce w 1864 roku Hipolit Cegielski zaprezentował w ruchu możliwości techniczne lokomobili swojej konstrukcji.
Z lokomobilami mobilnymi współpracował przechylny pług parowy, który stanowił bardzo wydajne narzędzie, stosowany w zestawie z jedną lub dwiema maszynami parowymi.
Pługi parowe najszybciej upowszechniają się w Wielkopolsce. Około roku 1882 stosowano je w blisko 35 gospodarstwach, ale liczba ta szybko rośnie. Trzy lata później pracuje już 131, a w ćwierć wieku później, około 1907 roku 542 pługi.
Oczywiście, takie zestawy parowe, były to wówczas maszyny bardzo drogie. Na ich zakup mogły pozwolić sobie tylko duże majątki ziemskie. Dwie nieduże lokomobile stacyjne o mocy 20 KM, kosztowały 80 tysięcy marek. Dlatego w 1907 roku w Poznańskiem 41 % lokomobili pracowało w posiadłościach mających powyżej 500 ha ziemi ornej. Mniejsze gospodarstwa mogły je wypożyczać lub korzystać należąc w zrzeszeniu do spółki maszynowej. Dla porównania w Niemczech w tym samym roku użytkowano ponad cztery razy tyle lokomobil.
Dysproporcje w zmechanizowaniu na polskiej wsi w końcu XIX były jednak ogromne. Podczas gdy obszarnicy w Galicji posiadali majątki przekraczające nieraz 50 tyś ha, na jedną rodzinę chłopską przypadało około 2 ha gruntu. Tak małe gospodarstwa nie miały nawet koni , które wypożyczano w bogatszych gospodarstwach.
Z końcem XIX wieku przeprowadzono pierwsze próby z pługiem motorowym. Ta maszyna była swego rodzaju połączeniem motoru (silnika) i pługa. Znacznie tańsze od zestawów parowych, mogły pracować wszędzie tam, gdzie nie można było swobodnie stosować orki parowej. W Wielkopolsce w 1912 roku pracowało 80, a w 1921, aż 143 pługów motorowych. Wśród nich najbardziej popularne były wyroby marki Praga, Stock oraz W.D Excelsior.
Największy jednak postęp wyznaczał „mobilny silnik” nazywany później ciągówką i traktorem. W 1912 roku sprowadzono do Wielkopolski pierwsze 12 traktorów produkcji amerykańskiej. Początkowe serie traktorów posiadały znaczne rozmiary i niekorzystny stosunek mocy do masy. Niektóre z nich takie jak np.: „Big Four” sporo energii traciły na samo poruszanie się maszyny. Na zakup tych jeszcze dość drogich traktorów mogły sobie pozwolić jedynie niektóre majątki ziemskie gdzie wykorzystanie w roku takiego ciągnika wynosiłoby ponad 95 % czasu.
Wybuch wojny spowodował zmianę w stosunkach rolnych. Koń jako źródło energii znacznie podrożał i stał się towarem coraz trudniejszym do zdobycia ,ponieważ potrzeby armii musiały być stale zaspokajane i powodowały ciągłe rekwizycje.
W okresie międzywojennym przemysł maszyn rolniczych ulegał dość dużym wahaniom koniunkturalnym. Wielu handlowców reprezentowało zarówno polskich jak i zagranicznych producentów.
Tuż po wojnie pojawiły się nowe konstrukcje zgrabnych i wydajnych ciągników rolniczych głównie amerykańskich Case, Titan, Fordson oraz włoskie Fiaty.
Nowością było też zastosowanie lekkich ciągówek Allis Charmels do prac pielęgnacyjnych Największymi odbiorcami tego nowoczesnego sprzętu rolniczego były dalej wielkoobszarowe gospodarstwa.
Na uwagę zasługują też powstające wtedy spółki maszynowe wpływające bardzo dodatnio na rozwój techniczny rolnictwa. Tam zakup drogiego ciągnika wraz z zestawem maszyn był najbardziej uzasadniony ekonomicznie.
W 1928 roku ziemianin Józef Madaliński donosił, że ciągnik Deering 15/30 pracujący w majątku 540 ha powiat Szamotuły wykonał orkę 4 skibowym pługiem na 310 ha, talerzowanie na 134 ha i kultywatorowanie na 200ha. Średnie zużycie nafty wyniosło 20-24 l / ha oraz 1,2 litra oleju. W tym czasie mógł zastąpić 16 wołów i 4 konie. Majątek w Pamiatkowie podawał, że traktor z broną talerzową obrabiał w ciągu dnia 18 ha dziennie a orka jednego hektara kosztowała 10-16 zł.
Nie mniej jednak sytuacja i zróżnicowanie polskiego rolnictwa nadal się powiększało. Szczególnie niekorzystnie odbił się na stan polskiego rolnictwa ostry kryzys gospodarczy w latach 1929-33. O ile jeszcze w 1927roku, aby nabyć pług trzeba było sprzedać 100 kg żyta, to sześć lat później trzeba było zapłacić już 260 kg. W związku ze zmniejszaniem się popytu spadała również produkcja sprzętu rolniczego. W 1927 roku mieliśmy jeszcze 153 zakłady w, których pracowało 6 tysięcy robotników. Natomiast w roku 1938 takich zakładów było 100, a liczba zatrudnionych pracowników spadła do 4500. W największej polskiej fabryce Cegielskiego wydział maszyn rolniczych stopniowo likwidowano.
Podobne trudności napotkała uruchomiona w Ursusie w roku 1922 produkcja traktorów. Do 1927 roku powstało niewiele około 100 sztuk tych ciągówek. Ze względu na zbyt duże koszty produkcji i niewielkie zainteresowanie zakończono budowę tych pierwszych polskich ciągników. Ogółem w 1938 roku w Polskich majątkach pracowało 900 różnych traktorów.
W okresie między wojennym około 90 procent stanowiły gospodarstwa do 10 ha. Większość z nich posiadała pługi konne jednoskibowe i brony polowe. Kilka procent użytkowało dwuskibowe pługi koleśne. Na wyposażeniu tych gospodarstw znajdowały się ponadto młocarnie konne, kieraty,kultywatory ,wialnie, obsypniki i sieczkarnie. W kilkunastohektarowych znajdowały się też parniki do ziemniaków ale znikoma jeszcze część stosowała siewniki do zbóż.
Rafał Mazur