Młocarnie z Lublina
Jedną z najbardziej znanych przed wojną polskich fabryk produkujących młocarnie rolnicze była wytwórnia maszyn rolniczych Wolskiego. Zakład ten przetrwał do dziś i jest znanym producentem maszyn do zbioru zielonek.
Ale początki sięgają bardzo głęboko wstecz, bo aż do 1840 roku, kiedy to David Baird założył w Lublinie przy ulicy Nowej 12, małą wytwórnię maszyn rolniczych. W 1848 roku w wytwórni pracowało 12 robotników, którzy produkowali 4 wielkogabarytowe młocarnie i 19 sieczkarń rocznie. W końcu lat pięćdziesiątych Baird przystąpił do spółki ze Szkotem Mac Leodem, który w 1858 roku równolegle założył własną wytwórnię maszyn rolniczych. W 1860 roku spółka ta pod nazwą „Mac Leod et Company” zaprezentowała się na III lubelskiej wystawie przemysłowej. Wystawiono między innymi młocarnię kieratową, dwie młocarnie ręczne i jedną kieratową sieczkarnię oraz wialnię i młynek do zboża. Podobnie jak dziś w tamtych czasach prezentowanie własnych wyrobów dawało szansę na poszerzenie rynku zbytu i pozyskanie nowych zamówień. Dziennikarze prasowi w sprawozdaniu z wystawy tak pisali o wytwórni Leoda: „fabryka ta niepodrzędną musi w swej okolicy odgrywać rolę, zatrudniając bowiem 30 czeladzi zaopatruje okoliczne gospodarstwa narzędziami żądanemi”.
Mac Leod zbywał swoje wyroby głównie w guberni lubelskiej, siedleckiej i wołyńskiej.
Około 1875 roku Mac Leod i Baird sprzedali fabrykę spółce Wacław Moritz i Kreczmer. Jednakże do 1880 roku nowi właściciele nie wprowadzili znaczących innowacji techniczny w zakładzie. Tokarnie nadal były poruszane ręcznie a w manufakturze nadal pracowało 35 robotników.
Dopiero w 1890 roku Wacław Moritz buduje nowoczesny zakład , mogący sprostać dużym wymaganiom rynku krajowego i coraz bardziej rozwijającego się eksportu. Od tego momentu jego wyroby stają się znane i cenione na wielu europejskich rynkach.
W podobnym czasie gdy spółka Moritza nabywa zakład Mac Leoda, przybyły z Saksonii przedsiębiorca Wolski, w 1874 roku tworzy własny zakład produkcji maszyn rolniczych w Lublinie. Na początku XX wieku zakład przejmuje Mieczysław Wolski, będący postacią znaną i szanowaną wśród przemysłowców. Piastował on stanowisko prezesa Lubelskiej Kasy Przemysłowców i Rady Opiekuńczej Szkoły Handlowej w Lublinie.
Wyroby z fabryki Wolskiego cieszyły się dużym uznaniem a sam zakład prosperował bardzo dobrze. Do końca pierwszej wojny światowej sporą część zamówień pochodziła z obszaru Rosji.
Stały wzrost zapotrzebowania na maszyny z „Fabryki Maszyn i Narzędzi Rolniczych M. Wolski i S-ka” spowodował potrzebę utworzenia z końcem lat dwudziestych trzech oddziałów w Zamościu, Hrubieszowie i we Lwowie.
Najbardziej cenionymi wyrobami Wolskiego stały się w owym czasie młocarnie, kieraty i przystawki pasowe. Młocarnie sztyftowe, ręczno - kieratowe W 18 i W 22 o masie 200kg, przeznaczone dla małych gospodarstw, dostarczane były bez wytrząsaczy. Natomiast ich przewoźne odmiany o masie 450kg, osadzone na kołach budowane były z wytrząsaczami, sitem i napędem pasowym.
Wolski również dostarczał szerokomłotowe młocarnie z napędem pasowym. Maszyna typu MSWP posiadała bęben o szerokości roboczej 170cm i praktycznie w 95 procentach łącznie z ramą była zbudowana z drewna dzięki czemu jej cena była niższa o 1/3 od podobnej produkowanej w tym samym czasie młocarni Cegielskiego.
Zakłady Wolskiego znane były również z produkcji wialni gospodarskich. W 1939 roku dostarczano ich 4 rodzaje różniące się wymiarami i masą. Najmniejsze „ Królewianki N3” osiągały wydajność 400kg na godzinę i wyposażone były w 11 sit czyszczących. Największa maszyna typu N5 o masie 250kg produkowana na licencji firmy „Clayton” mogła w ciągu godziny „przewiać” 750kg ziarna i szczególnie była polecana składom spółdzielni rolniczych do własnego użytku.
Po II Wojnie Światowej fabryki Moritzów i Wolskich przeszły pod nadzór państwowy. W 1947 roku w wyniku nacjonalizacji obydwie fabryki połączono w jedno przedsiębiorstwo państwowe pod nazwą Lubelska Fabryka Maszyn Rolniczych. Powojenna produkcja młocarń przewoźnych była w zasadzie kontynuacją przedwojennej oferty obydwu fabryk. Zaniechano natomiast budowy ręcznych młocarń sztyftowych i kieratów.
W pierwszym okresie budowano młocarnię MC-85, której szkielet podobnie jak przed wojną zbudowany był z twardego drewna i oszalowany sosnowymi deskami oraz usztywniony stalowymi ściągami. Młocarnia spoczywała na czterech stalowych kołach. Można nią było młócić zboża ale przy odpowiednim doborze sit i regulacji doskonale nadawała się do młócenia nasion innych roślin. Pokaźnych rozmiarów bęben młocarni o średnicy 50cm i szerokości 85cm był opasany dwudzielnym klepiskiem. MC-85 osiągała wydajność w granicach 800 do 900kg ziarna na godzinę i czyściła ziarno dość dokładnie. Ziarna przesiane przez górne sita wialni trafiały do cylindrycznego sortownika, który dzielił ziarno na trzy frakcje: poślad, ziarno handlowe i ziarno dorodne zwane wówczas „celnym”.
Pod koniec lat pięćdziesiątych na podstawie maszyny MC-85 opracowana zostaje młocarnia MCC-10 „Jubilatka”. Podstawowe zmiany dostosowywały młocarnię do ówczesnych wymagań. Przed wszystkim maszyna otrzymała stalową ramę z podwoziem na ogumionych kołach i płaski sortownik z workownikami. Młocarnia mogła być napędzana pasem transmisyjnym otrzymującym napęd zarówno od 10kW silnika elektrycznego lub 12 konnego silnika spalinowego.
Młocarnia MCC-10 oznaczona w ostatnim okresie produkcji M-014 była produkowana do połowy lat siedemdziesiątych. Maszyna ta dedykowana przed wszystkim dla spółdzielni produkcyjnych i PGR, została wyparta przez wydajne kombajny serii Bizon, które zakrólowały na polach już w 1970 roku.
Równolegle w drugiej połowie lat pięćdziesiątych postała specjalnie dla gospodarstw chłopskich młocarnia MZC-4 Lublinianka. Wykorzystano w niej niektóre rozwiązania konstrukcyjne zastosowane w przedwojennych maszynach WP 18 i WP 22, takie jak górny zębowy (sztyftowy) bęben, wytrząsacze 3-klawiszowe i sito podsiewające. MZC-4 celem dokładniejszego czyszczenia została wyposażona w dolną wialnię i płaski sortownik gatunków ziarna. Rama maszyny składała się ze stalowych ceowników. W ciągu godziny Lublinianka była w stanie wymłócić około 400 do 500kg ziarna. Do napędu tej maszyny stosowano zazwyczaj silnik spalinowy o mocy 8 KM lub elektryczny 4,5 kilowatowy. Produkcja małej „Lublinianki” nieznacznie modernizowanej w kolejnych wydaniach oznaczanej jako MZC-4A, 4B, M 015, M015/1 była kontynuowana, aż do końca lat osiemdziesiątych.
Warto wspomnieć, iż równolegle z młocarniami, w Lublinie powstawały bukowniki do koniczyny M101, wyposażone we własny 5,5 kilowatowy silnik elektryczny. Wydajność maszyny wynosiła około: 200kg/godz.
Ważnym wydarzeniem dla Lubelskiej Fabryki Maszyn Rolniczych było w 1974 roku podpisanie umowy licencyjnej na produkcję niemieckiej prasy zbierającej „Fahr”. Maszyna ta otrzymała polskie oznaczenie Z-223.
Od tego momentu rozpoczął się nowy rozdział w asortymencie produkcyjnym firmy, który wkrótce wyparł młocarnie.
Rafał Mazur
- «« poprz.
- nast.